Warsztaty storytellingu to rzadkość w polskiej szkole. Ale powoli przecieramy szlaki.
Nauczyciele i uczniowie L.O. im Narcyzy Żmichowskiej w Warszawie organizują raz w roku cykliczne wydarzenie pod hasłem „Szkoła Radości”. Zapraszają wykładowców, działaczy społecznych, trenerów, coachów, aktywistów, którzy przez 3 dni prowadzą warsztaty dla młodzieży. W tym roku miałem przyjemność być jednym z prelegentów. Zaproszono mnie, abym zaszczepił uczniom ideę storytellingu. No i… chyba się udało!
Poruszane tematy
Lista chętnych na warsztaty storytellingu była długa
W sali do nauki język angielskiego zbiera się prawie 40 osób. Brakuje miejsc, więc niektórzy siadają na podłodze. Akcja. Najpierw krótkie wprowadzenie. Opowiadam własną historię, aby trochę się otworzyć i zbudować z uczniami więź. Potem dzielę się historią innej osoby. Jest dobrze. Po twarzach widzę, że uczestnicy chcą słuchać dalej. Prezentuję wyniki eksperymentu naukowego o neurologicznym oddziaływaniu historii na emocje. Podaję kilka kolejnych przykładów wziętych z życia prywatnego i zawodowego. Pokazuję, że warto wplatać historie zarówno wtedy, gdy komunikujemy się ustnie, jak też tekstem. A teraz praktyka.
Proszę uczniów, aby przypomnieli sobie dowolne wydarzenie z ostatnich dni, lat, tygodni, a następnie opowiedzieli je sobie w parach. Nie trzeba nikogo namawiać. Uczniowie natychmiast zaczynają wymieniać się swoimi historiami. Po 10 minutach pytam, kto ma ochotę podzielić się swoją historią na forum. Lekkie zakłopotanie, ale zgłasza się jeden ochotnik. Opowiada historię o tym, jak ledwo zdążył z dziewczyną na pociąg. Byli tak zaaferowani rozmową, że wsiedli do tramwaju, który jechał w przeciwnym kierunku. Zorientowali się dopiero po 20 minutach. Wydawało się im, że nie dadzą rady, ale mimo to podjęli próbę i zdążyli… wbiegli na stację minutę przed odjazdem pociągu.
Mamy puentę!
W życiu warto próbować, nawet jeśli wydaje nam się, że jest to mało realne zadanie.
Warsztaty storytellingu – tu widać, że historie wciągają
Jedna historia uruchamia drugą, druga – trzecią, trzecia – czwartą, i tak dalej, i tak dalej… Widać jak na dłoni, że historie poruszają, inspirują, otwierają ludzi na siebie. Widać jak na dłoni, że gdy tylko dwoje ludzi spotka się w komfortowych warunkach, to znajdują wspólny język i bardzo chętnie dzielą się swoimi przeżyciami. W ten sposób przekazują sobie wiedzę, doświadczenie, uczą się od siebie nawzajem, uczą się rozmowy z drugim człowiekiem.
Z obserwacji grupy uczniów L.O. im. Żmichowskiej, jak też studentów dziennikarstwa UW, widzę, że młodym ludziom brakuje przestrzeni do inspirującej rozmowy. W szkole podstawowej i niestety także w średniej, są pytani, sprawdzani, oceniani. Mało kto interesuje się tym, co przeżywają, tym co ważnego mają do powiedzenia. Uczniowie mają znać teorię. To według mnie kluczowy błąd polskiego systemu edukacji. Dlaczego? Bo gdy są już na studiach, i na pierwszych ćwiczeniach zapraszam ich do otwartej dyskusji, na sali zapada głucha cisza. Na szczęście, stopniowo się otwierają, stopniowo nabierają odwagi, by mówić o tym, co jest dla nich ważne. Po roku sami zauważają ogromną zmianę.
Czy było warto?
Spotkanie z uczniami liceum im. Żmichowskiej przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Pani Ewa, nauczycielka angielskiego, która uczestniczyła w warsztatach, wyznała spontanicznie: „Fajnie się Pana słuchało, aż straciłam poczucie czasu. Uczniowie też byli zainteresowani. Ma pan dobry kontakt z młodzieżą”.
Największe zaskoczenie przyszło jednak później. Wracam do domu pociągiem i nagle otrzymuję wiadomość na portalu Linked In. Początkowo nie rozumiem, o co chodzi, ale po chwili wszystko staje się jasne.
Taki drobny gest, a radość ogromna. No i kolejna wyjątkowa historia.
Być może za rok, zobaczymy się znów w Szkole Radości 😊
Warsztaty storytellingu – jak historie zmieniają życie?
Historie mają ogromny wpływ na nasze życie. Udowodnię to chociażby na przykładzie tego artykułu. Warsztaty strorytellingowe to taki właśnie dowód.
Po pierwsze, zajęcia te były początkiem ciekawiej historii. Po drugie, opisałem tę historię na portalu LI jak też FB. Spoktała się z dużym zainteresowaniem. Po trzecie, popularność tego posta zainspirowała mnie, żeby takie właśnie krótkie historie pisać i publikować dwa razy w tygodniu w social mediach. Dzisiaj te myśli są już faktem. Nie wierzysz? Zajrzyj na nasz profil na FB lub LI.
Zobacz również