Trump i Zełenski — co ich łączy? Partnerskie relacje, czy tylko interesy? A może są to dwa wrogie obozy? Zanim doszło do bezprecedensowego spotkania w Gabinecie Owalnym, wiele osób było przekonanych, że obydwa kraje łączy znacznie więcej niż biznes. Niestety, na tym sielankowym obrazie pojawiła się wyraźna rysa, a nawet szeroka i krwawiąca rana…
Rozmowa prezydentów i jej echa, są od kilku dni głównym tematem w mediach całego świata oraz w Internecie. To piątkowe spotkanie dyplomatów najwyższego szczebla, komentują politycy, dyplomaci, znawcy stosunków międzynarodowych, dziennikarze, publicyści, wykładowcy, eksperci od mowy ciała i komunikacji, a także osoby, które nie zajmują się na co dzień polityką. To zupełnie zrozumiałe, ponieważ spotkanie może mieć długoterminowy wpływ na losy świata. Nie tylko Ukrainy, Polski czy Europy, lecz całego świata.
Ta analiza nie będzie miała tak dużego wpływu. Chcę w ten sposób odpowiedzieć na pytanie: Jak rozmawiać, aby strony, które łączą partnerskie relacje, nie zmieniły się w dwa wrogie obozy.
Wstęp — deklaracje w stylu: łączą nas partnerskie relacje, czyli dobra mina do złej gry
Poruszane tematy
- Wstęp — deklaracje w stylu: łączą nas partnerskie relacje, czyli dobra mina do złej gry
- Już na początku spotkania widać, że strony mają inne cele
- Partnerskie relacje są możliwe, gdy rozmówcy patrzą poza czubek własnego nosa
- Sesja odpowiedzi na pytania dziennikarzy podkreśla różnice między stronami
- Pojedynek na rzeczowe argumenty czy pokaz siły i arogancji?
- Partnerskie relacje przysypał kurz, a potem gruz, deszcz zmienił się w burzę
- Gdy padają ostre słowa, partnerskie relacje topnieją jak śnieg na wiosnę…
- Ping—pong uszczypliwych pytań i ciętych ripost
- Własny interes okazał się ważniejszy niż partnerskie relacje
- Jak doszło do tego, że partnerskie relacje między UA i USA wyparowały?
- Jak oceniają to spotkanie światowe media i światowi politycy?
- Jak spotkanie w Białym Domu oceniają polscy politycy i eksperci?
- Jak spotkanie Zełenski Trump oceniają zwykli Polacy?
- Kto ma rację w tym sporze?
Gdy się widziało finał spotkania Zełenski — Trump, to trudno uwierzyć, że rozpoczęło się ono… wzorcowo. Nie wiemy oczywiście, co wydarzyło się przed włączeniem kamer, ale możemy jedynie odnieść się do tego, co zostało upublicznione.
Prezydent USA przypomniał, że wielokrotnie rozmawiał z Zełenskim na temat wzajemnej umowy i były to dobre rozmowy. Powiedział, że Stany Zjednoczone doceniają rozmowy z Ukrainą i będą je kontynuowały. Gospodarz Białego Domu podkreślił, że porozumienie, które mają dzisiaj podpisać, jest dobre dla obydwu stron i dla całego świata. Dodał, że ma za sobą także zaawansowane rozmowy z Rosją, co daje pozytywne rokowania na szybkie zakończenie wojny.
Różnice zaczęły się pojawiać, gdy Trump jasno określił, jakie cele przyświecają administracji amerykańskiej. Po pierwsze, zatrzymanie działań wojennych, aby nie ginęli żołnierze ukraińscy i rosyjscy. Po drugie, by Ameryka mogła relokować budżet w odbudowę zniszczonej Ukrainy.
Trump skrytykował swojego poprzednika (prezydenta Bidena) za to, że nie rozmawiał z Putinem i dopuścił do wybuchu wojny. Trump uparcie twierdzi, że gdyby on był wówczas prezydentem, to nie doszłoby do wojny. To bardzo przewrotna taktyka. Postawmy się na chwilę w sytuacji Zełenskiego, który słyszy, jak Trump na oczach całego świat krytykuje Bidena, dzięki któremu Ukraina otrzymała największe wsparcie. Upss… coś tu zaczyna wyraźnie zgrzytać i pękać…
Po tych słowach Trump zaczyna wychwalać odwagę i męstwo ukraińskich żołnierzy. Kończy pochwały stwierdzeniem: „Dosyć!” (w znaczeniu: już czas zakończyć tę wojnę — red.). Trudno ogarnąć rozumem tę błyskawiczną woltę. To zawoalowana manipulacja wg schematu: pochwała — krytyka, marchewka — kij.
Trump dziękuje wszystkim za przybycie i mówi, że podpisanie porozumienia to ekscytujące wydarzenie. Najbardziej ekscytujące będzie moment, gdy nastąpi koniec rozlewu krwi. Trudno się z nim nie zgodzić. Oddając głos Zełenskiemu, Trump wyraża nadzieję, że jest bardzo blisko do podpisania porozumienia.
Już na początku spotkania widać, że strony mają inne cele
Zełenski przejął głos i podziękował Trumpowi za zaproszenie. Wyraził nadzieję, że podpisanie porozumienia to pierwszy krok gwarancji dla bezpieczeństwa Ukrainy, dla bezpieczeństwa ukraińskich dzieci (licząc zapewne, że te słowa wzbudzą w Trumpie odrobinę litości — red.). Prezydent Ukrainy przyznał, że silna pozycja Trumpa może pomóc zakończyć wojnę i powstrzymać dalszą ekspansję agresora. Zełenski powiedział jasno, że jego kraj liczy na dalsze wojskowe wsparcie Ameryki i dodał, że Europa jest już gotowa na to samo.
Bardzo ryzykowny wstęp. Zełenski wiedział przecież, że administracja Trumpa unika określania Putina najeźdźcą czy agresorem. Na ostatnim posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ Stany Zjednoczone zaproponowały przecież własną wersję rezolucji, zawierającą zaledwie trzy akapity i wzywającą do trwałego pokoju między Rosją a Ukrainą oraz do szybkiego zakończenia konfliktu, bez potępienia rosyjskiej inwazji zbrojnej.
Zełenski wylicza dalej, że dla Ukrainy najważniejsze są gwarancje bezpieczeństwa oraz walka o wartości, o demokrację, o niepodległość, o życie ludzi. Prezydent Ukrainy podkreślił również, że nie dopuszcza jakiegokolwiek kompromisu z Putinem. Dlaczego? Ponieważ:
Putin to morderca, Putin to terrorysta.
Tymi słowami Zełenski nadepnął Trumpowi na odcisk. Uderzył w jego czuły punkt. Tego typu otwarcie byłoby dobre na spotkaniu z przywódcami Europy, którzy mają takie samo stanowisko w sprawie Rosji, co Zełenski. W tym przypadku, potępienie Putina wywarło niekorzystny wpływ na dalszy przebieg rozmowy.
Partnerskie relacje są możliwe, gdy rozmówcy patrzą poza czubek własnego nosa
Mamy większe szanse, by przekonać innych do własnego zdania, gdy na początku wystąpienia pozyskamy przychylność słuchacza czy interlokutora. Gdy pokażemy, jak wiele nas łączy, a nie dzieli.
To jedna z głównych reguł sztuki retoryki, stosowana jeszcze przez starożytnych retorów. Żaden z rozmówców w Gabinecie Owalnym nie poszedł tą drogą. I tak już na początku spotkania wyraźnie zarysowały się dwa odmienne stanowiska. Dwa obozy.
Trump chce jak najszybciej zakończyć wojnę na Ukrainie, zacząć ją odbudowywać, korzystać z jej surowców naturalnych i zrobić na tym interes.
Dla Zełenskiego priorytetem jest:
- bezpieczeństwo obywateli, co najlepiej gwarantują amerykańskie helikoptery wojenne,
- pomoc w odzyskaniu tysięcy ukraińskich dzieci, które Rosjanie wywieźli do swojego kraju,
- wyciągnięcie ukraińskich żołnierzy z rosyjskich więzień.
Zełenski pokazuje Trumpowi zdjęcia uwolnionych żołnierzy, które pokazują, jak bardzo podupadli na zdrowiu w rosyjskiej niewoli. To bardzo perswazyjny zabieg. Trump ogląda zdjęcia, ale czy rzeczywiście tragedia ukraińskich żołnierzy ma dla niego w tej chwili istotne znacznie — trudno to sprawdzić. Paradoksalnie, Zełenski mógł w ten sposób jeszcze mocniej utwierdzić Trumpa w przekonaniu, że trzeba jak najszybciej zakończyć tę wojnę.
Tak to spotkanie się rozpoczęło. Stało się jasne, że strony mają inny plan, co z tą wojną dalej zrobić. Ameryka chce ją jak najszybciej zakończyć, a Ukraina chce wojnę kontynuować, ponieważ nie wyobraża sobie pójścia na ustępstwa z agresorem. Całkowita rozbieżność interesów.
Czy strony, które mają odmienny punkt widzenia, są w stanie się porozumieć? Są w stanie rozmawiać, zachowując partnerskie relacje? Jest to bardzo trudne. Wystarczy drobna iskierka, aby partnerskie relacje przerodziły się w werbalny konflikt. Rodzi się pytanie: po co to spotkanie zostało zorganizowane, skoro szanse na porozumienie są tak nikłe?!
Sesja odpowiedzi na pytania dziennikarzy podkreśla różnice między stronami
Odniosę się do kilku pytań, jakie zadali dziennikarze w trakcie spotkania. Mam niestety wrażenie, że były one wygodne dla strony amerykańskiej, a niewygodne dla strony ukraińskiej.
Trump wykorzystał pytania dziennikarzy, aby zabłysnąć w świetle jupiterów i uzasadnić swoją strategię polityczną. Prezydent USA zaakcentował, że surowce, które Ameryka ma szansę pozyskać na mocy porozumienia z Ukrainą, będą trampoliną dla amerykańskiej gospodarki i kolejnym krokiem w stronę realizacji wyborczego hasła kandydata republikanów: Make America Great Again!
Po tej jawnej autopromocji Trump zaznacza, że najpierw chce podpisać umowę, zrobić „deal” (to słowo padnie jeszcze wielokrotnie podczas spotkania – red.), a dopiero potem rozmawiać o gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy. Mówi więc jasno, że dla niego liczy się przede wszystkim interes USA.
Bardzo niekomfortowe dla Zełenskiego było pytanie dziennikarza o kwestię… ubioru:
Dlaczego nie założył Pan garnituru na spotkanie z prezydentem Stanów Zjednoczonych i nie respektuje Pan reguł, jakie obowiązują w Białym Domu?
Ups… Dziennikarz zwraca uwagę prezydentowi na brak szacunku dla dyplomatycznej etykiety. Zełenski odpowiedział, że nie nosi garniturów od wybuchu wojny. Gdy tylko wojna się zakończy, wtedy sprawi sobie podobny garnitur do tego, jaki ma na sobie obecnie dziennikarz (autor pytania — red.) albo nawet lepszy, i wróci do dawnego dres kodu.
Zełenski taktownie wybrnął z tej niekomfortowej sytuacji. Pozwolił sobie na szczyptę ironii, aby pokazać, że kąśliwe pytanie wcale nie wytrąciło go z równowagi. Według mnie zabolało go jednak to pytanie. Nie dziwię się, ponieważ przyjechał na spotkanie, aby rozmawiać o losie milionów rodaków, o losie swojego kraju, a nie żeby słuchać rodzicielskich uwag na temat niestosownego ubioru.
Trudno utrzymać partnerskie relacje w rozmowie, gdy jedna ze stron stosuje ciosy poniżej pasa. Trudno coś ustalić, gdy dyskusja odbiega od sedna problemu i zbacza w kierunku mało istotnych kwestii. Działa to destrukcyjnie na uczestników i przebieg całego spotkania. Od tego momentu wytworzyła się w Gabinecie Owalny napięta atmosfera. Partnerskie relacje odeszły w zapomnienie. Ton wypowiedzi zmienił się z neutralnego w pretensjonalny i uszczypliwy, a momentami nawet agresywny.
Pojedynek na rzeczowe argumenty czy pokaz siły i arogancji?
Zobaczmy, jakich argumentów użyli rozmówcy, aby przekonać drugą stronę do własnych racji. Trump:
- Ameryka udzieliła Ukrainie większego wsparcia niż Europa (brak szczegołowych danych),
- Prezydent USA musi mieć przede wszystkim na uwadze interesy amerykańskich podatników. Gospodarz Białego Domu ma wykonać konkretną pracę, która przyniesie mierzalne efekty obywatelom Stanów Zjednoczonych (konkluzja bez przesłanek),
- Natychmiastowe zakończenie wojny podyktowane jest troską o dobro żołnierzy ukraińskich i rosyjskich (brak przekonujących przesłanek),
- Tylko w ostatnim tygodniu zginęło na ukraińskiej ziemi 2000 żołnierzy (brak źródła danych),
- Ta wojna nigdy nie powinna wybuchnąć (myślenie życzeniowe),
- Trump chciałby zostać zapamiętany przez potomnych, jako osoba, która wniosła pokój na świecie (myślenie życzeniowe).
Zełenskiemu trudno było na bieżąco przebić się przez potok słów Trumpa. Sytuację utrudniały również krzyki dziennikarzy, walczących o możliwość zadania pytania. Udało mu się zakomunikować, że:
- Rosja rozpoczęła wojnę, a nie Ukraina (fakt),
- Rosja odpowiada za śmierć wielu żołnierzy i ludności cywilnej (fakt),
- siła to jedyny skuteczny sposób, aby powstrzymać imperialne zapędy Putina i wyprowadzić go z terytorium Ukrainy (przekonania, które trudne zmienić, trudno z nimi polemizować).
Jak widać, potencjał perswazyjny argumentów użytych przez Trumpa pozostawia wiele do życzenia. Argumenty Zełenskiego są bardziej wiarygodne i prawdopodobne.
W tej dyskusji nie miało to jednak znaczenia. Rozmówcy nie słuchali tego, co mówi interlokutor. Skupili się na tym, aby przedstawić swoje stanowisko i za wszelką cenę bronić swoich racji. Okopać się!
Partnerskie relacje przysypał kurz, a potem gruz, deszcz zmienił się w burzę
Gdy padło kolejne pytanie dziennikarza o to, jakie są szanse na kompromis między UA i USA, Trumpowi puściły ostatnie hamulce.
Amerykański prezydent zarzucił Zełenskiemu, że balansuje na krawędzi rozpętania trzeciej wojny światowej. Ten sztandarowy chwyt erystyczny, polegający na fabrykowaniu konsekwencji, prowadzi zazwyczaj do zaognienia sporu. Nikt nie lubi być bezpodstawnie oskarżanym o cokolwiek. Trudno więc nie stracić panowania, gdy ktoś stawia wyimaginowane zarzuty, a tym bardziej, jeśli są to zarzuty o spowodowanie konfliktu na światową skalę. Każdy racjonalnie myślący człowiek będzie się w takiej sytuacji bronił lub kontratakował.
Mimo to Zełenski zachował zimną krew i — w odróżnieniu od Trumpa — przedstawił fakty. Powiedział, że od 2014 roku Rosja 25 razy złamała porozumienia rozjemcze, które Putin podpisywał własną ręką w obecności europejskich przywódców. Zeleński dodał także, że Putin nienawidzi Ukraińców, nie uznaje ich języka, ich narodowości, ich kultury. Chce zniszczyć naród ukraiński. Konkluzja Zełenskiego jest taka, że Putin nie przestanie atakować Ukrainy, jeśli nie pokona się go siłą. Zełenski przywołał tu niepisaną społeczną regułę (topos), że za straty i zniszczenia wojenne odpowiada ten, kto wszczyna wojnę.
Trump odpowiada kolejną porcją autoreklamy. Podkreślił, że już wielokrotnie doprowadził do pokoju między zwaśnionymi stronami. Choć nie podał, o jakie konflikty chodziło, to jednak zaznaczył, że potrafi być rozjemcą. To niestety mało przekonująca teza. Obserwując, jak Trump rozmawia z Zełenskim, trudno odnieść wrażenie, że słucha tego, co mówi druga strona. A jeśli słucha, to nie słyszy. Uważność i otwarcie na potrzeby stron to fundament mediacji.
W odpowiedzi na pytanie kolejnego dziennikarza Trump wyznał, że rozmawiał z Putinem kilka dni temu, stąd wie, że Putin chce pokoju. Dodał także, że w ostatnich latach Putin musiał sprostać wielu trudnym sytuacjom, a do ataku na Ukrainę sprowokowała go nieudolna polityka poprzedniego Prezydenta USA Joe Bidena.
Na pytanie polskiego dziennikarza o to, czy obecne stosunki Trumpa z Putinem nie są zbyt bliskie, Trump stanowczo zaprzeczył: „Tu nie chodzi o deal z Putinem. Tu chodzi o deal dla dobra Europy i całego świata”.
Warto zauważyć, co się tutaj wydarzyło. Trump pochwalił Putina w obecności prezydenta Ukrainy, którą Rosja zaatakowała na rozkaz Putina. To tak jakby chwalić sprawcę gwałtu, w obecności ofiary.
Spotkanie zbliża się do końca, a niczego konstruktywnego jeszcze nie ustalono. Obydwie strony obstają przy swoich stanowiskach. Rośnie zniecierpliwienie, atmosfera gęstwieje…
Gdy padają ostre słowa, partnerskie relacje topnieją jak śnieg na wiosnę…
Napięcie w Gabinecie Owalnym rośnie z każdą minutą. Trump apeluje/ostrzega: „Potrafię być twardym negocjatorem, ale zdaję sobie sprawę, że bycie twardym jest nieskuteczne w negocjacjach”. Niby nie chce sięgać po siłowe argumenty, ale jednak po nie sięga. Przecież nie jest to neutralna informacja, tylko sygnał ostrzegawczy, reprymenda podszyta groźbą.
W 38 minucie spotkania (10 minut przed końcem – red.) do rozmowy włącza się wiceprezydent Stanów Zjednoczonych J.D. Wance, który przypomniał, że krytykowanie Rosji przez Prezydenta Bidena zakończyło się tym, że Putin uderzył w Ukrainę. Zdaniem Vence’a, droga do pokoju wiedzie przez skuteczną dyplomację.
W odpowiedzi na ten nie w pełni jasny wywód, Zełenski zadał wiceprezydentowi pytanie doprecyzowujące: Panie Prezydencie, jaka dyplomacja ma doprowadzić do pokoju? Jaką dyplomację ma Pan na myśli?

Od tego momentu wymiana zdań nabrała astronomicznego tempa. Aby nie umknęła nam żadna riposta, cytujemy rozmowę słowo w słowo.
VANCE: Mówię o rodzaju dyplomacji, która zakończy niszczenie waszego kraju. Panie Prezydencie, z całym szacunkiem, ale uważam, że to brak szacunku z waszej strony, że przychodzicie do Gabinetu Owalnego i próbujcie rozstrzygnąć tę sprawę przed amerykańskimi mediami. Na siłę wysyłacie poborowych na linię frontu, ponieważ macie problemy z zasobami ludzkimi. Powinniście dziękować prezydentowi za próbę zakończenia konfliktu.
ZEŁENSKI: Czy kiedykolwiek był Pan na Ukrainie, że wie Pan, jakie mamy problemy?
VANCE: Oglądałem i widziałem te historie i wiem, co się dzieje. To jest wycieczka propagandowa, Panie Prezydencie. Czy nie zgadza się Pan z tym, że macie problemy z poborem ludzi do swojego wojska? Czy uważa Pan, że przyjście do Gabinetu Owalnego Stanów Zjednoczonych i zaatakowanie administracji, która stara się zapobiec zniszczeniu waszego kraju, jest oznaką szacunku?
ZEŁENSKI: (…) podczas wojny, każdy ma problemy, nawet Wy. Ale Wy macie ładny ocean i nie czujecie tego teraz. W przyszłości też możecie do odczuć. Życzę Wam, abyście ich nie mieli.
TRUMP: Proszę nie mówić nam, jak będziemy się czuć. My próbujemy rozwiązać problem. Nie ma Pan pozycji, aby dyktować nam, jak mamy się czuć. Będziemy czuć się bardzo dobrze i bardzo silni. Ty w tej chwili nie jesteś w zbyt dobrej sytuacji. Pozwoliłeś sobie na bardzo złą pozycję i tak się składa, że on (Vance – red.) ma rację. Od samego początku wojny nie jesteś w dobrej sytuacji. Nie masz teraz u nas silnych kart na ręku.
ZEŁENSKI: Ale ja nie gram w karty.
TRUMP: Grasz w karty. Igrasz z życiem milionów ludzi. Igrasz z III wojną światową. Igrasz ze światem. I to, co robicie, jest wyrazem braku szacunku dla kraju, tego kraju, który dał Wam większe wsparcie niż powinien.
Ping—pong uszczypliwych pytań i ciętych ripost
VANCE: Czy chociaż raz powiedział Pan dziękuję przez to spotkanie? Nie! Czy powiedział Pan dziękuję na spotkaniu w Pensylwanii, gdzie prowadził Pan w październiku kampanię na rzecz opozycji? Czy wyraził Pan słowa uznania dla Stanów Zjednoczonych i Prezydenta, który próbuje ocalić Pana kraj?!
ZEŁENSKI: Myśli Pan, że jeśli będzie mówił bardzo głośno o wojnie, to…
TRUMP: On nie mówi głośno. Poczekaj chwilę, już dużo powiedziałeś. Twój kraj ma poważne kłopoty.
ZEŁENSKI: Wiem.
TRUMP: Nie wygrasz tego sam, ale masz cholernie dużą szansę, żeby wyjść z tego cało, dzięki nam.
ZEŁENSKI: Panie Prezydencie, zostajemy w naszym kraju. Jesteśmy silni. Jesteśmy sami od początku wojny. I jesteśmy Wam wdzięczni za pomoc. Już mówiłem dziękuję w tym gabinecie.
TRUMP: Nie jesteście sami. Przekazaliśmy wam za pośrednictwem tego głupiego prezydenta 350 miliardów dolarów. Daliśmy wam sprzęt wojskowy. Jesteście odważni, ale musieliście użyć naszego wojska. Gdybyście nie mieli naszego sprzętu wojskowego, ta wojna skończyłaby się w dwa tygodnie…
ZEŁENSKI: Tak wiem, słyszałem to od Putina, że nawet w trzy dni (…)
Własny interes okazał się ważniejszy niż partnerskie relacje
TRUMP: Trudno będzie robić biznes w ten sposób.
VANCE: Przyjmijmy to, że są nieporozumienia. Omówmy to i nie próbujmy kłócić się tutaj przed mediami, kiedy Pan nie ma racji. My wiemy, że Pan nie ma racji.
TRUMP: (DO KAMERY): Myślę, że to jest dobre dla Amerykanów, żeby zobaczyli, co się dzieje. Dlatego na to pozwoliłem tak długo.
TRUMP (DO ZEŁENSKIEGO): Musi Pan być wdzięczny.
ZEŁENSKI: Jestem wdzięczny.
TRUMP: Jesteście tam zagrzebani. Wasi ludzie giną, brakuje Wam żołnierzy. A Pan mówi: „Nie chcę przerywać ognia, nie chcę przerywać ognia”. Radzę Wam przyjąć zawieszenie broni, żeby kule przestały latać i ludzie przestali ginąć.
ZEŁENSKI: Oczywiście, że chcemy zakończyć wojnę.
TRUMP: Obama dał Wam prześcieradła, a ja dałem Javeliny, aby zniszczyć czołgi. Musicie być bardziej wdzięczni, bo powiem jedno: z nami macie karty, ale bez nas nie macie żadnych kart.
Nie wiem, czy uda ci się dojść do porozumienia. Problem w tym, że pozwoliłem Ci być twardzielem, choć nie sądzę, żebyś był twardzielem bez Stanów Zjednoczonych. Twoi ludzie są bardzo odważni, ale albo zawrzesz układ, albo odpadniemy. I jeśli wypadniemy, będziesz walczyć. Nie sądzę, że to będzie ładne, ale będziesz walczyć, ale nie masz kart. Kiedy podpiszemy tę umowę, będziesz w znacznie lepszej sytuacji. Ty udajesz, że jesteś wdzięczny i to nie jest miła rzecz. Będę szczery, to nie jest miła rzecz…
TRUMP W STRONĘ DZIENNIKARZY: W porządku, myślę, że widzieliśmy wystarczająco dużo. Myślę, że to będzie świetna telewizja. Zobaczymy, co da się zrobić…
Tak zakończyło się spotkanie negocjacyjne Trumpa i Zełenskiego w sprawie eksploatacji ukraińskich zasobów mineralnych przez USA w ramach odzyskania środków, jakie Ameryka przekazała Kijowowi na walkę z Rosją. Prezydenci mieli podpisać także porozumienie o wsparciu USA dla odbudowy gospodarczej Ukrainy. Porozumienia jednak nie podpisali.
Jak doszło do tego, że partnerskie relacje między UA i USA wyparowały?
Na tym spotkaniu popełniono wiele błędów.
- Już na starcie dwie strony przedstawiły zupełnie odmienne cele. Trump chciał podpisać porozumienie (zrobić deal), a potem jak najszybciej zakończyć wojnę. Zełenski chciał najpierw omówić z Trumpem, jakie gwarancje bezpieczeństwa Stany Zjednoczone mogą zapewnić Ukrainie i jak mogą jej pomóc w dalszym prowadzeniu wojny.
- Żadna ze stron nie usłyszała tego, że ich cele są odmienne, i nie próbowała tego usłyszeć.
- Szanse nie były równe. Trump był na swoim terenie i miał obstawę. Wspierał go Vance, jak też dziennikarze. Zełeński był sam jak sarna osaczona przez wilki.
- Od samego początku nie było w tej rozmowie szczerej ludzkiej życzliwości. Panowie wypowiadali się raczej w zimny i odpychający sposób.
- Dialog pogrzebały chwyty erystyczne, stosowane po to, aby pokonać interlokutora, a nie żeby się z nim porozumieć:
📌 Wmawianie ofierze, że sama ponosi odpowiedzialność za własną tragedię (Pozwoliliście sobie być w bardzo złej sytuacji — Trump).
📌 Domaganie się wdzięczności, w stylu krytycznego rodzica (Vance i Trump).
📌 Nazywanie „bezwarunkowej kapitulacji” „sprawiedliwym pokojem” (Trump).
📌 Manipulacyjne pochwały (Twoi ludzie są bardzo odważni, ale bez nas nie macie żadnych szans —Trump).
📌 Taktyka dominacji (Częściej wypowiadała się strona amerykańska. Dodatkowo Trump wchodził w słowo Zełenskiemu, ucinał i dewaluował jego wypowiedzi: Nie, nie, pan już się nagadał).
📌 Prefabrykowanie konsekwencji (Gracie życiem milionów ludzi — Trump).
📌 Oczekiwanie wzajemności (Jeśli nie będziecie robić tego, co chcemy, nie dostaniecie więcej pomocy — Trump).
📌 Wywieranie presji (Bez naszego uzbrojenia wojna skończyłaby się w dwa tygodnie — Trump).
💡 Podsumowanie: Trudno opanować emocje, gdy ktoś zadaje nam ciosy poniżej pasa. Zaczynamy się bronić i kontratakować. To nie były negocjacje. To była próba wymuszenia ustępstw pod płaszczykiem pokoju. Amerykanie nie zaprosili Zełenskiego, aby wspólnie z nim szukać kompromisowych rozwiązań. Chcieli zmusić go, aby w ciemno przyjął ich propozycję. W takich warunkach trudno o merytoryczną i rozważną dyskusję, negocjacje w sprawie losu milionów ludzi. Jeszcze trudniej się dogadać, gdy dla jednej strony najważniejszy jest biznes, a dla drugiej ludzkie życie.
Jak oceniają to spotkanie światowe media i światowi politycy?
Po spotkaniu Zełenski—Trump w mediach tradycyjnych i społecznościowych zawrzało.
„Niezależnie od tego, co sądzi się o Zełenskim, reprezentuje on kraj, który został zaatakowany i bohatersko broni się każdego dnia. Dla Władimira Putina był to jednak najlepszy dzień od dawna. To, co zrobili Trump i Vance, nie ma nic wspólnego z wartościami wolnego Zachodu” — zauważył portal niemieckiego dziennika „Bild”.
„Starcie pozostawiło wątpliwości co do zdolności Trumpa do pełnienia funkcji mediatora w wojnie” — ocenił francuski „Le Monde”.
„Trump poniża Zełenskiego, starcia w Białym Domu” — tak rozmowy w Gabinecie Owalnym relacjonowała „La Repubblica”.
Tuż po spotkaniu szefowie instytucji UE napisali na paltformie X „Bądź nieustraszony”. Friedrich Merz, lider niemieckiej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) i najprawdopodobniej przyszły kanclerz Niemiec podkreślił natomiast: „Nigdy nie wolno nam mylić agresora i ofiary w tej strasznej wojnie”.
Zełenskiego wsparło w mediach społecznościowych wielu europejskich liderów i polityków: prezydent Litwy Gitanas Nauseda, premier Hiszpanii Pedro Sanchez, premier Czech Petr Fiala, premier Szwecji Ulf Kristersson czy szefowie rządów Belgii i Holandii, Bart de Wever i Dick Schoof.
Telefoniczną rozmowę z Zełenskim przeprowadził prezydent Francji Emmanuel Macron, który w wypowiedzi dla prasy zaapelował, by szanować „tych, którzy walczyli od samego początku” i przypomniał, że agresorem w trwającej wojnie jest Rosja, a naród ukraiński — ofiarą.

Biuro brytyjskiego premiera Keira Starmera poinformowało, że w piątek wieczorem przeprowadził on rozmowę zarówno z Trumpem, jak i Zełenskim. „(Starmer) podtrzymuje niezachwiane poparcie dla Ukrainy i robi, co w jego mocy, by znaleźć drogę naprzód w kierunku trwałego pokoju, opartego na suwerenności i bezpieczeństwie Ukrainy” — czytamy w oświadczeniu.
Ian Brzezinski, były wysoki rangą urzędnik Pentagonu, w wywiadzie dla PAP powiedział: — To było przerażające i haniebne widzieć, jak prezydent mojego kraju przeczołguje, szantażuje i upokarza głowę państwa będącego ofiarą straszliwej agresji, jednocześnie mówiąc ciepłe słowa o Putinie. Patrząc na to, czułem głęboki wstyd. Zachowanie Trumpa było nie tylko moralnie odrażające, ale nielogiczne z punktu widzenia interesów USA.
Z dyplomatyczną ironią odniósł się do spotkania także król Karol III, który dwa dni później spotkał się z prezydentem Ukrainy w swojej rezydencji we wschodniej Anglii. Nic nie wiadomo, aby monarcha miał zastrzeżenia do stroju prezydenta Ukrainy…
Jak spotkanie w Białym Domu oceniają polscy politycy i eksperci?
„Drogi prezydencie Zełenski, droga Ukraino, nie jesteście sami” — napisał w serwisie X premier Donald Tusk.
„Sercem jestem z dzielnymi żołnierzami Ukrainy, którzy bronią bastionów wolności przed agresją, chciwością i nihilizmem. Polska będzie wspierać wolną Ukrainę aż do osiągnięcia sprawiedliwego pokoju” — szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski.
„Nie trzy dni, nie trzy miesiące, ale trzy lata odwagi i determinacji. Prezydencie Zełenski — szacunek. Ukraino — jesteśmy z tobą” — napisał marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
— Prezydent Trump może mylić się, mówiąc, że Ukraina i prezydent Zełenski nie mają żadnych atutów w ręku — powiedział w programie „Dzień po dniu” TVN24 prof. Michał Urbańczyk z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
— Nie ciągnie się tygrysa za wąsy. Jest to bardzo niebezpieczne. Jeśli mamy sojusznika, dzięki któremu przetrwaliśmy, trzeba go szanować — skomentował spotkanie w Białym Domu Mateusz Morawiecki.
— Zełenski niesprowokowany przez nikogo, zaczął atakować gospodarzy w Białym Domu. To jest szczyt bezczelności, który myśmy już widzieli, znamy, jako Polacy, którzy tak mocno mu pomogli. Ten człowiek niestety bardzo szkodzi sprawie, która jest istotna z punktu widzenia bezpieczeństwa naszego kraju — powiedział w wypowiedzi dla TV Republika Patryk Jaki, polityk Suwerennej Polski.
„Jedziesz jako gość do gospodarza, który cię zaprasza i wspiera. Atakujesz go i pouczasz w obecności innych. Nie wyrażasz wdzięczności. Po spotkaniu dajesz wpis w mediach społecznościowych, że w sumie dziękujesz. To poważne?” — napisał w serwisie X Michał Wójcik, p.o. wiceprezesa PiS.
„Wołodymyr Zełenski zapomniał, że poleciał do Waszyngtonu na spotkanie z wytrawnym biznesmenem, a nie z oderwanym od rzeczywistości Joe Bidenem. „Zamiast »dziękuję«, było »daj«. Zamiast pokory, były pretensje. Zamiast rozmowy o pokoju, Zełenski chciał gadać o kontynuowaniu wojny” — uważa Konrad Berkowicz z Konfederacji.
Trudno ogarnąć rozumem skalę rozbieżności tych opinii. Wynika to oczywiście z odmiennych interesów i przekonań politycznych. Strona konserwatywna popiera Trumpa, a liberalna – Zełenskiego. Mimo wszystko jest to bardzo przykre i przerażające, że komentarze polskich polityków mogą być aż tak zbieżne z wypowiedziami rosyjskich propagandzistów.
Warto mieć na uwadze, że istnieją obiektywne kryteria, wg których można ocenić, kto prowadził konstruktywną rozmowę, a kto stosował agresję i manipulację. Niestety, gdy priorytetem są partykularne interesy, obiektywne kryteria giną.
Jak spotkanie Zełenski Trump oceniają zwykli Polacy?
Pracownia SW Research na zlecenie rp.pl zapytała Polaków o tę sprawę. Ankietowani mieli odpowiedzieć, do kogo jest im bliżej w obecnym sporze między Wołodymyrem Zełenskim a administracją Donalda Trumpa.
- 43 proc. badanych wskazało na Ukrainę;
- 27,4 proc. na USA;
- 19,9 proc. stwierdziło, że nie jest im bliżej do żadnej ze stron;
- 9 proc. nie ma zdania w tej sprawie;
- 0,7 proc. nie słyszało o sporze USA z Ukrainą.
Kto ma rację w tym sporze?
We wtorek 04.03.2025 r. (cztery dni po spotkaniu z Zełenskim), Donald Trump wstrzymał pomoc wojskową dla Ukrainy. Jego administracja zapowiedziała, że pracuje nad zdjęciem części nałożonych na Rosję sankcji.
Po tej decyzji Stanów Zjednoczonych, Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew nazwał Zełenskiego „zapchlonym psem” i stwierdził, że administracja Donalda Trumpa nie chce już karmić „kundla” i „lepiej go uśpić po cichu”. Czyż te słowa nie potwierdzają tezy Zełenskiego, że Putin nie uznaje narodu ukraińskiego i chce go zniszczyć?
Spotkanie w Gabinecie Owalnym skomentował także premier Węgier Viktor Orban, który nie ukrywa, że utrzymuje z Rosją partnerskie relacje. Powiedział tak: Silni ludzie tworzą pokój, słabi wywołują wojny. Orban uderza personalnie w Zełenskiego (stosuje argumentum ad personam — red.) za to, że walczy z Rosją, zamiast podpisać umowę pokojową (kapitulacyjną). Orban nie zauważył jednak, że jeśli odniesiemy jego komentarz do początku wojny w Ukrainie, to okaże się, że słabym człowiekiem jest… Putin. O ile ktoś nie ma wątpliwości, że to on ją wywołał… Jeszcze dwa miesiące temu, nikt nie przypuszczał, że takie wątpliwości może kiedykolwiek mieć Prezydent Ameryki.

Jeśli interesuje Ciebie sztuka retoryki i wystąpień publicznych, zapisz się na nasze szkolenia stacjonarne lub przejdź kurs online. Retoryka pomaga przekonać drugą stronę do swojego zdania, ale w taki sposób, by zachować partnerskie relacje.
Czytaj więcej: