Autoprezentacja w 7 minut. Autoprezentacja liderów zamiast debaty – tak w skrócie można opisać format debaty wyborczej, jaką mieliśmy okazję obejrzeć w TVP 9 października 2023 r. Owa „debata” przypominała bardziej szybkie randki niż merytoryczną wymianę myśli, od których zależeć ma wynik wyborów parlamentarnych.
W zaproponowanym przez telewizję publiczną formacie politycy mieli zaledwie 7 minut, aby przedstawić swoje stanowisko na sześć newralgicznych zagadnień (migracja, prywatyzacja, wiek emerytalny, bezpieczeństwo, bezrobocie oraz świadczenia społeczne). Ostatnia, siódma runda, to czas na podsumowanie swoich wypowiedzi.
Uczestnicy „debaty” nie mogli nawiązywać interakcji między sobą ani zadawać własnych pytań. Stąd nie była to debata, lecz błyskawiczna autoprezentacja. Taki wyborczy speed dating, w którym selekcję przechodzi ten, kto mówi płynnie i obrazowo oraz wzbudza sympatię.
Autoprezentacja w 7 minut
Kto najlepiej wykorzystał swoją autoprezentacje w 7 minut? Oto subiektywna analiza wystąpień przedstawicieli sześciu komitetów wyborczych (w kolejności alfabetycznej).
Autoprezentacja w 7 minut
Poruszane tematy
- Autoprezentacja w 7 minut
- Bosak Krzysztof (Konfederacja)
- Hołownia Szymon (Trzecia Droga)
- Maj Krzysztof (Bezpartyjni Samorządowcy)
- Morawiecki Mateusz (Prawo i Sprawiedliwość)
- Scheuring-Wielgus Joanna (Nowa Lewica)
- Tusk Donald (Koalicja Obywatelska)
- Autoprezentacja w 7 minut
- Autoprezentacja przedwyborcza — podsumowanie
- Autoprezentacja w 7 minut
Bosak Krzysztof (Konfederacja)
Na pierwszy rzut oka uwagę przykuła nienaganna prezencja. Przedstawiciel Konfederacji zadbał o swój wygląd. Nie tracił czasu na zwroty grzecznościowe. W pierwszej sekundzie przeszedł do konkretów. Mówił płynnie i rzeczowo, a jego wypowiedzi były uporządkowane i nieprzypadkowe. Kończył silnym apelem w stylu: „Bądźmy mądrzy przed szkodą. Nie powtarzajmy błędów Zachodu”. Co więcej, ostatnie słowa wypowiadał, gdy rozlegał się gong. Stwarzało to wrażenie, że jest bardzo dobrze przygotowany. Było czuć,
że ma solidny warsztat i doświadczenie w prowadzaniu debat oraz publicznych wystąpień.
Bosak w swoich wypowiedziach wskazywał przewagi Konfederacji (cięcie kosztów zamiast rozdawnictwa i zaciągania kredytów) i umiejętnie omijał to, co dla Konfederacji niewygodne. Wytykał pojedyncze błędy partii rządzącej, ale robił to konstruktywnie i bez uszczypliwości. Pozytywnie wyróżnił się tym na tle pozostałych uczestników spotkania.
Odbiorcy, którzy nie śledzą działań innych polityków ugrupowania Bosaka (np. Mentzena), mogli odnieść wrażenie, że Konfederacja to partia nowoczesna, która stawia na rozsądne państwo i silną gospodarkę. Taki wizerunek może spodobać się wielu niezdecydowanym wyborcom, a więc Bosakowi należą się słowa uznania za tę prezentację.
Skoro jest tak dobrze, to czy Bosak mógłby jeszcze coś poprawić? Moim zdaniem, mógłby pokazać odrobinę emocji, a chociażby uśmiechu. W ten sposób zyskałby być może sympatię bardziej wrażliwych odbiorców.
Hołownia Szymon (Trzecia Droga)
Wystartował pewnie i z entuzjazmem. Widać medialne doświadczenie. Jego wypowiedzi były zwięzłe, treściwie, zrozumiałe, obrazowe i zabarwione emocjonalnie.
Po krótkim powitaniu od razu przeszedł do rzeczy. Wykazał, że partia rządząca jest przeciw imigrantom, a przyjmuje nielegalnie imigrantów. Zaznaczył, że Trzeciej Drodze zależy również na tym, aby jak najwięcej Polaków chciało wrócić do kraju. Sprytnie przemycił swoją religijną tożsamość, mówiąc: „Polska granica ma być nienaruszalna i święta”.
Hołownia zapewnił wyborców, że nadal będą otrzymywać 500+, 13. emerytury, a dodatkowo nikt nie będzie rozrzucał (marnotrawił) pieniędzy podatników jak konfetti (barwne porównanie).
Hołownia podał także, w jaki sposób TD zamierza rozładować kolejki do lekarzy (zwrot za wizytę prywatną), oddłużyć szpitale (większa dotacja z budżetu państwa), wesprzeć młodych rodziców (3 mld złotych na 100 tys. nowych miejsc w żłobkach), zreformować szkolnictwo (6% pkb na szkołę z ciepłym posiłkiem, bez prac domowych), czy rozruszać gospodarkę (VAT tylko od zapłaconej faktury, handel w dwie niedziele w miesiącu oraz ekstra dodatek dla pracujących).
Hołownia zaskakiwał widzów:
- błyskotliwymi odniesieniami do wypowiedzi przedmówców: „Ciekawe, jaki wazon otrzymał polski rząd za sprzedaż naszego klejnotu w koronie <Lotosu> Arabom i Węgrom”,
- analogiami do aktualnych wydarzeń: „Słabość wewnętrzna prowokuje zewnętrzną agresję. Ten niemądry spór, który wywołał premier Izraela w sprawie sądów, praworządności, doprowadził do słabości wewnętrznej kraju, a nieprzyjaciel tylko na to czekał”,
- oryginalnymi metaforami: „Do wszystkich tłustych kotów — pakujcie kuwety”
- zręcznymi powtórzeniami: „Do wyboru jest albo Trzecia Droga, albo trzecia kadencja PiS”,
- celnymi i nośnymi puentami: „Mamy dość wrogów na zewnątrz, żeby szukać ich sobie wewnątrz”.
Podsumowując, Hołownia dobrze wykorzystał swoje 7 minut na antenie prorządowej telewizji. Taka autoprezentacja przynosi efekty.
Maj Krzysztof (Bezpartyjni Samorządowcy)
Przyznam, że ten polityk pozytywnie mnie zaskoczył. Przypomniał mi początki Hołowni, który na początku swojej drogi (wtedy pierwszej drogi 😉 ) nawoływał do debaty, dialogu ponad podziałami, porozumienia, pojednania. Maj również starał się łączyć — nie dzielić.
Umiejętnie nawiązywał do słów byłego i urzędującego premiera, i apelował, że lepiej szukać rozwiązań niż się kłócić. Przekonywał, że lepiej skupić się na tym, co dzieje się tu i teraz, zamiast rozpamiętywać przeszłość. Wskazywał, że jego ugrupowanie po to właśnie chce wejść do parlamentu, aby szukać rozwiązań.
Podał kilka przykładów tych rozwiązań, które mają w transparentny sposób zażegnać palące kryzysy, a przy tym poprawić standard życia w Polsce. Wymienił takie postulaty, jak: zerowa stawka podatku PIT dla pracujących, bezpłatne obiady w szkołach czy darmowa komunikacja. Skąd Bezpartyjni Samorządowcy wezmą na te rozwiązania środki? Z budżetu dla propagandowej TVP. W jego przekazie zabrakło mi jednak przekonujących argumentów.
Maj przemawiał lekko i naturalnie. Nie ukrywał, że jego ugrupowanie jest mało znane Polakom. Podkreślił jednak, że zyskuje ono coraz większe poparcie. Tą szczerością i autentycznością na pewno pozytywnie zapisał się w pamięci widzów, a być może zjednał sobie również zaufanie potencjalnych wyborców.
Morawiecki Mateusz (Prawo i Sprawiedliwość)
Styl i strategię perswazyjną premiera Morawieckiego określiły jego pierwsze słowa: „Wszyscy na jednego to banda rudego. Zaczęło się od krytyki tego, co tak naprawdę jest wyssaną z palca aferą. A fakty są takie, że to ja (…). Zaproponowaliśmy referendum, a Tusk groził Polsce karami w 2017 r. My obronimy Polaków przed gwałtami, przed palonymi autami, jak w Paryżu i Sztokholmie. PiS jest gwarancją bezpieczeństwa”.
Morawiecki dyskredytował opozycję (głównie Tuska), podkreślał sukcesy i zasługi PiS-u. Mówił, jakie konsekwencje spadną na Polskę i Polaków, jeśli wybory wygra opozycja (Tusk). Obiecywał, że jeśli wybory wygra PiS, czeka nas powszechny dobrobyt.
Potem było jeszcze ostrzej. „260 mld zł zdobyliśmy i oddaliśmy polskim dzieciom. Za Platformy był minus, ciężko było związać koniec z końcem. Platforma otworzy drzwi dla mafii vatowskich i znowu będzie to samo”.
Z każdą kolejną wypowiedzią Morawiecki atakował coraz bardziej. Przekroczył granicę dobrego smaku, gdy pomówił Tuska o to, że przyjął od Putina wazon ze złotem i srebrem (nie podał na to żadnych dowodów).
Czy jest za co premiera pochwalić? Owszem. Morawiecki użył kilku skutecznych metod perswazyjnych. Jednym z nich była krótka historia Pani Danuty z Kraśnika, która podczas wizyty Morawieckiego w tym mieście, wyznała mu (podobno), że za rządów Tuska dostała waloryzację emerytury w wysokości 2 złotych (tu premier pokazał monetę). – Pani Danuta powiedziała mi też, że dzisiaj już niczego nie potrzebuje, bo ma 13-te, 14-te emerytury, godną waloryzację – spuentował historię Morawiecki.
Historie są chwytliwe, pod warunkiem, że brzmią autentycznie. Ponieważ ta zakończyła się pochwalnymi sloganami na rzecz partii rządzącej, zacząłem wątpić, czy ta rozmowa rzeczywiście się zdarzyła.
Morawiecki zaprezentował się w taki sposób, do jakiego przywykliśmy. W swojej prezentacji zastosował strategię, która przekonuje żelazny elektorat PiS. Pokazał dobitnie, że jeśli partia rządząca wygra wybory po raz trzeci, mury między Polakami będą grubsze, wyższe i dłuższe.
Scheuring-Wielgus Joanna (Nowa Lewica)
Przyjaznym i życzliwym tonem, podkreśliła, że lewica jest strażnikiem takich wartości, jak: bezpieczeństwo, ochrona majątku państwowego, wolność, równość społeczna. Wzmacniała ten przekaz, używając toposów w stylu: „Człowiek zawsze pozostaje człowiekiem”.
Posłanka Scheuring-Wielgus prostym i obrazowym językiem podkreślała priorytety swojego komitetu: „Dla lewicy bezpieczna Polska to ta, w której każdy wie, gdzie jest najbliższy schron i co zrobić, kiedy jest zagrożenie. To państwo, gdzie policja stoi zawsze po stronie obywateli, a nie jednej partii, panie Morawiecki. To Polska, która wie, że wróg jest na Wschodzie, a nie na Zachodzie.
Dla lewicy bezpieczna Polska to Polska, w której jeśli chcesz przejść szkolenie wojskowe, to je przechodzisz, ale nikt nikogo na siłę nie wrzuca w kamasze. Ale to też bezpieczeństwo drogowe. Wiem, co mówię, sama straciłam męża w wypadku drogowym. Zostałam wdową z dzieckiem, tak, jak dwa tysiące osób w ub.r.”. To osobiste wyznanie musiało wzbudzić poruszenie u odbiorców. W wyszukiwarce Google wyraźnie wzrosła liczba wyszukiwań nazwiska posłanki Lewicy.
Scheuring-Wielgus wymieniła także kilka praktycznych rozwiązań takich jak: waloryzacja rent i emerytur, renta wdowia dla seniorów po stracie współmałżonka, budowa mieszkań na tani wynajem, darmowy transport publiczny dla uczących się dzieci czy 35-godzinny czas pracy. Zatem były argumenty oddziałujące na rozum, na wolę i na emocje odbiorców.
Tusk Donald (Koalicja Obywatelska)
Mam duże uznanie dla umiejętności prezentacyjnych lidera KO. Moim zdaniem, po mistrzowsku prowadzi otwarte spotkania z wyborcami (te mniejsze, jak też te wielotysięczne). Dlatego odnoszę wrażenie, że formuła zaproponowana przez TVP była dla Tuska wyzwaniem. Na jego szkodę zadziałało też to, że wypowiadał się pierwszy.
Prawdopodobnie Tusk błędnie zrozumiał reguły „debaty”. Pierwszy dzwonek nie oznaczał, że skończył się czas wypowiedzi, lecz to, że do końca zostało jeszcze 10 sekund. Zdezorientowany Tusk nie wykorzystał tego czasu w pierwszej rundzie. Jego konkurenci w ciągu 10 ostatnich sekund zdążyli natomiast wypowiedzieć ważne słowa i podkreślić kluczowe punkty swojego programu.
Najgorsze było jednak to, że w pierwszej rundzie Tusk nie odpowiedział na zadane pytanie. Zamiast mówić o imigracji, nazwał Kaczyńskiego tchórzem i poróżnił się z widzami, mówiąc, że „TVP jest dla nich jedynym źródłem informacji”. Wytknął także TVP, że szkaluje jego imię. To bardzo niefortunne otwarcie, zwłaszcza, że prowadzący chwilę wcześniej apelowali, aby odpowiadać na zadane pytanie i nie atakować konkurentów.
Później, Tusk jeszcze kilkukrotnie atakował personalnie Morawieckiego: „Tego Państwo nie widzieli w TVP i tego nie powie pan premier Morawiecki, który – jak widzicie – bardzo solidnie zasłużył na swój pseudonim Pinokio”. Po tych słowach, Tusk zacytował wypowiedź Morawieckiego z 2010 roku, z której wynika, że (będąc doradcą Tuska) opowiadał się za podniesieniem wieku emerytalnego (w PiS głosował za obniżeniem – red.) Na obronę Tuska świadczy tylko to, że w przeciwieństwie do swojego oponenta, poparł swoją tezę namacalnym dowodem.
Odpowiadając na pytanie w sprawie bezpieczeństwa, Tusk wyliczył sześć głównych grzechów PiS-u, a na zakończenie postawił ostrą tezę: „Bezpieczna Polska to oznacza, że tchórze i dziwolągi nie mogą rządzić ojczyzną”. Z pewnością nie był to rzeczowy argument. Tusk najwyraźniej przyjął strategię, że będzie odpowiadać ciosem na cios. Być może liczy na to, że agresywna retoryka spodoba się części niezdecydowanego elektoratu.
Pomiędzy atakami a odpieraniem ciosów, Tusk przypominał kluczowe punkty programu KO (tzw. 100 konkretów) takie, jak: utrzymanie wieku emerytalnego, 800+ oraz zniesienie opodatkowania emerytur czy 20 proc. podwyżki dla nauczycieli i pracowników budżetówki. Więcej konkretów nie podał, ponieważ dużo czasu przeznaczył na erystyczny spór ze swoim byłym doradcą.
Autoprezentacja w 7 minut
Autoprezentacja przedwyborcza — podsumowanie
Autoprezentacja w 7 minut. Który mówca wypadł najlepiej? Opinie jak zwykle są podzielone. Wg TVP – Morawiecki. Dziennikarze Onetu twierdzą, że najlepiej zaprezentował się Hołownia, a portal WP na zwycięzcę typuje Krzysztofa Bosaka.
Według mnie (i tutaj Was nie zaskoczę) świetnie wypadli: Szymon Hołownia i Krzysztof Bosak, dobrze: Joanna Scheuring-Wielgus i Krzysztof Maj. Za nimi uplasowali się: Donald Tusk i Mateusz Morawiecki. Czy to znaczy, że ich autoprezentacja była nie do przyjęcia? Nie, chodzi wyłącznie o to, że Tusk i Morawiecki głównie licytowali się między sobą, kto jest większym kłamcą i zagrożeniem dla Polski, zamiast przedstawić wyborcom konkretne rozwiązania.
Gdybyśmy spojrzeli na sytuację z lotu ptaka, to moglibyśmy zaryzykować stwierdzenie, że wszystkie komitety mogą być zadowolone z prezentacji swoich przedstawicieli. Dzięki wypowiedziom czterech pierwszych polityków, ich komitety zyskają być może nowych wyborców. Przedstawiciele KO i PiS upewnili natomiast własny elektorat, że jeśli ponownie oddadzą na nich swój głos, to wydarzy się to, co jest już im dobrze znane. To, co widzimy na co dzień w telewizji. A kto rzeczywiście wygrał tę „debatę”? Zobaczymy już wkrótce ― po wyborach. Wtedy też okaże się, jaki wpływ ma medialna autoprezentacja na politycznej scenie.
PS. Ten komentarz dodaliśmy już po rozstrzygnięciu wyborów. Okazało się, że nasza analiza była trafna. Faworyci debaty zyskali nowych wyborców. Autoprezentacja w 7 minut przyniosła im spektakularny sukces. Gratulacje!
Autoprezentacja w 7 minut
Chcesz przełożyć wnioski z tej analizy na własną praktykę pod okiem doświadczonych trenerów? Zapraszamy na warsztaty z wystąpień publicznych, kurs retoryki, warsztaty storytellingu lub szkolenie z autoprezentacji. Na tych szkoleniach pokazujemy uczestnikom narzędzia i metody, które są odpowiedzią na pytanie: jak się zaprezentować oraz jak sformułować perswazyjny przekaz, aby prowadzić słowami innych do celu.
Zobacz również: