Skip to content
Menu

Wiarygodność mówcy na przykładzie premier Beaty Szydło

Według Arystotelesa, wiarygodność mówcy ma dwa źródła. Pierwsze wypływa ze sposobu wygłaszania mowy, a drugie z charakteru mówcy. Zdaniem Filozofa, wiarygodny będzie tylko ten, kto szanuje innych, jest życzliwy i rozsądny nie tylko na scenie, ale również na co dzień. Czy tak samo wiarygodność mówcy postrzegają nasi rodzimi politycy, przedstawiciele woli narodu? 

Spójność poglądów a wiarygodność mówcy

Według nas ważna jest również spójność prezentowanych poglądów. Nagatywnie wpływa na wiarygodność mówcy, gdy ktoś w maju eksponuje publicznie inne wartości, a w lipcu inne. Zwłaszcza jeśli dzieje się to w jednym roku. Czasem, aby zweryfikować wiarygodność mówcy, trzeba przeanalizować nie jedno, lecz kilka jego wypowiedzi.

Podczas obchodów Dnia Flagi Rzeczypospolitej w Ryczowie (2.05.2017), Beata Szydło mówiła:

Flaga będzie nas łączyć zawsze, nawet wtedy, kiedy inni będą próbować nas dzielić. (…) Polacy to jedna biało-czerwona rodzina.

To bardzo wzniosłe i głębokie! Inni próbują nas dzielić, a my Polacy i tak łączymy się tego dnia jako obywatele, jako rodzina. Przypomnijmy jeszcze, co Pani Premier mówiła w 2015 r., kończąc kampanię wyborczą w Chrzanowie:

Chcemy wybrać Polskę, która daje poczucie godności i szacunku wszystkim obywatelom, którzy tutaj żyją, która troszczy się o wszystkich bez względu na to (…), jakie mamy przekonania i jakich wyborów politycznych dokonujemy, bo każdy z nas – wolnych obywateli ma prawo do własnych poglądów i przekonań. I ma prawo, by być wysłuchanym, zrozumianym i ma prawo do władzy, która obywatelom służy, a nie która wykorzystuje państwo do załatwiania własnych interesów politycznych. (…) Nie dajmy się podzielić.

Zmienny klimat, zmienne wartości

Jak do tych wypowiedzi dopasować orędzie Pani Premier wygłoszone 26 lipca 2017 r.? Okazało się wtedy, że Pan Prezydent wzmocniony urlopem, postanowił zawetować 2/3 proponowanych przez PiS ustaw o sądownictwie. Dla przypomnienia, to ten sam człowiek, któremu Szydło pomogła zdobyć stanowisko, kierując jego sztabem wyborczym. Tym razem w swoim orędziu Pani premier mówiła już mniej pozytywnie.

  Jak wygłosić dobry toast?

Po pierwsze: Pani premier dzieli Polaków na zwykłych Polaków i sędziów:

Każdy ma w swoim najbliższym otoczeniu kogoś, kto został skrzywdzony przez wymiar sprawiedliwości.

To silne uogólnienie!  Czy to prawda, że żaden sąd nie działa dobrze? Ktoś jednak w sądach wygrywa. Chyba jednak nie każdy został skrzywdzony.

Wiarygodność mówcy wisi na włosku, gdy dzieli na równych i równiejszych

Dalej mamy podział na partię, która wsłuchuje się w głos zwykłych Polaków, mówiących wyraźnie, że „Prawo ma służyć wszystkim, nawet najsłabszym”. Implikacją tego zdania jest stwierdzenie, że są jacyś niezwykli Polacy (korporacja), którzy się z tym zdaniem nie zgadzają. Może lepiej wykreślić to zdanie i powiedzieć, że wszyscy się zgadzają, że prawo ma służyć również tym najsłabszym.

Użycie słowa „korporacja” potępia wszystkie sądy i przeciwstawia Polaków sędziom. Czym to skutkuje? Brakiem zaufania do sądów jako instytucji. Można sobie wyobrazić reakcje na przegrane wyroki, podwyższony poziom emocji i ogromną stratę mitrężonego czasu w tej instytucji, kiedy nawet drobne działania sądu będą podejrzane lub negowane.

Wiarygodność mówcy osłabia brak logiki w wypowiedzi

W wystąpieniu Pani Premier widać również wyraźnie problem z wynikaniem konkluzji z przesłanek. Pani Premier podsuwa tezę, że wybór funkcyjnych sędziów przez ministra sprawiedliwości spowoduje, że prawo będzie służyć najsłabszym. Ta niewypowiedziana przesłanka, zawarta w wypowiedzi Pani premier, sugeruje również, że są osoby, które walczą o utrzymanie niesprawiedliwego systemu. Jest to kolejny podział – osoby walczące o niesprawiedliwy system są powoływane do życia przez samo orędzie. Gdyby Pani premier powiedziała, że wysłucha głosu obywateli, byłaby spójna z majowymi wystąpieniami o rodzinie i fladze. W rodzinie trzeba żyć razem i dogadać się, bo to w końcu jest rodzina.

Pani Premier mówi: „Jeżeli sprzeniewierzymy się zaufaniu Polaków, drugiej szansy nie będzie”. Tu tworzy się kolejny podział. Część osób zaufało regule przestrzegania Konstytucji. Albo zaufanie tych osób nie jest ważne, albo nie są oni Polakami. Im silniej Pani Premier bezpodstawnie piętnuje część swoich rodaków, tym bardziej cierpi na tym wiarygodność mówcy. 

  Wezwanie do działania

Zdrowy rozsądek przegrywa z populizmem

Potem Pani Premier twierdzi, że tylko zwykli Polacy wiedzą, jak zreformować polskie sądy. Przeciwstawia ich ekspertom i prawnikom. Analogicznie – można twierdzić, że warto się liczyć z poradami medycznymi zwykłych ludzi z forów internetowych, ale może jednak lekarze też coś wiedzą? Może lepiej byłoby powiedzieć, że głos zwykłych ludzi i ekspertów daje nadzieję. Tymczasem, Pani premier wyraźnie deklaruje, że będzie stać po stronie zwykłych ludzi, a nie ekspertów – co w przypadku np. cięć chirurgicznych i przeszczepów nie wróży nic dobrego.

Orędzie Pani Premier przeciwstawia dzisiejszy trójpodział władzy – realnemu trójpodziałowi władzy: „ludzie powinni mieć kontrolę nad działaniami sądów. Musimy przywrócić realny trójpodział władzy”. W tym układzie sędziowie to nie „ludzie”, a ludzi – uosabia minister. Nowy trójpodział ma być realny, a więc wcześniejszy był fikcyjny. Słowo „realny” przypomina dawniej chętnie używany przymiotnik prawdziwy: prawdziwy Polak, prawdziwa demokracja, prawdziwe potrzeby itp. Państwo prawa to państwo, w którym ma nie być prawników, a w każdym razie takie, w którym prawo nie ma zbyt wiele wspólnego z prawnikami. Kto w takim razie ma stanowić prawo? Wszyscy Polacy? Rzeczywiście Pani Premier tak to sobie wyobraża?

Im więcej przemilczanych założeń, przemyconych między wierszami oskarżeń i insynuacji, tym szybciej topnieje wiarygodność mówcy. Jego przekaz przestaje mnie znaczenie dla uważnego odbiorcy, a ci mniej uważni potakują głowami niesieni falą hipnotuzyjącego populizmu i zaszyfrowanej propagandy.

Ulica nie ma prawa głosu

wiarygodność mówcy osiągamy wtedy, gdy wypowiedzi są spójne z tym co mówiliśmy kiedyś

Na końcu Pani Premier mówi: „Mamy stabilną większość. Ci Polacy, którzy są poza większością, to ulica i zagranica, a więc ci, których już słuchać nie trzeba”. Ci na ulicy, to nie są już zwykli ludzie. Ci Polacy to „nacisk”, który nie musi być wysłuchany, tylko coś, czemu nie można ulec.

  Najlepsze przemówienie w historii Polski

 

 

 

W Chrzanowie Pani Premier powiedziałaby pewnie: dziękujemy, że Polaków interesuje zmiana w sądownictwie i że veto to szansa, żeby zatroszczyć się o wszystkich, bez względu na to (…), jakie mamy przekonania i jakich wyborów politycznych dokonujemy, bo każdy z nas ma prawo być wysłuchanym. Gdyby ostatnie zdanie brzmiało: wysłuchamy wszystkich głosów, poprawimy tak, żeby zwykli obywatele, nieważne czy w mniejszości, czy w większości, mieli zagwarantowaną ochronę – wystąpienie z lipca pasowałby do wystąpienia z maja. A tak – w lipcu mamy już inny sezon Gry o Tron. W ten sposób piękne i pełne wzniosłych ideałów słowa Pani Premier z maja 2015 r. tracą wszelką wartość. Tak Pani Premier traci wiarygodność mówcy. Być może nie była świadoma tego, że wiarygodność mówcy zależy nie tylko od tego, jak się mówi, ale przede wszystkim od tego, co się mówi.

Zobacz również: